sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 3

Zamknęłam się w pokoju i nie wychodziłam z niego ta wiadomość była dla mnie jak wyrok. Przez tego idiotę zepsułam sobie życie. Świetnie nie będę miała nikogo ani pracy. Zdecydowałam, że Kamil nie dowie się o dziecku, wychowam je sama. Myślę, że Krzysiek i Iwona też tak będą myśleli. Tylko jak im to powiedzieć? A może lepiej kupić jakiś dom i się od wujka wyprowadzić sama nie wiem... TE CHOLERNE DWIE KRESKI.

**Krzysiek**
Poszedłem do łazienki i tam na płytkach zobaczyłem pudełko, a obok niego test ciążowy. Podniosłem go i zobaczyłem wynik. Wiedziałem co on oznacza. Tylko dlaczego Iwona mi nie powiedziała? Wyszedłem z pomieszczenia i ruszyłem w kierunku kuchni, gdzie moja żona przygotowała kolację. Postanowiłem jej pomóc, żeby się nie przemęczała, bo w jej stanie to nie wskazane.
- Kochanie pomóc Ci?
- Nie trzeba, je już kończę.
- Iwonko ja skończę, a ty idź odpocząć.
- Krzysiek mówię, że skończę.
- Jeżeli w tej chwili nie pójdziesz do salonu to Cię tam zaniosę.
- Igła, czy ty jesteś chory?
- Nie, dlaczego pytasz?
- Bo zachowujesz się dziwnie?
- Zachowuje się normalnie. Nie można pomóc żonie?
- Seba chodź tu do mnie na chwilę.
- Słucham mamusiu.
- Pójdź po Julkę.
- Się robi.

**Seba**
Pobiegłem na górę i pukam do drzwi. Głucha cisza, więc chwytam klamkę. Drewniana powłoka nie ustępuje. Zbiegłem do kuchni i informuję tatę, że ciocia nie odpowiada i drzwi są zamknięte.

**Igła**
Nie mogłem w to uwierzyć. szybko wbiegłem na górę i staje obok drzwi nikt nic nie odpowiada, a drzwi są zamknięte. Zszedłem na parter i wziąłem klucze zapasowe do jej pokoju. Otwieram drzwi i widzę bezwładnie leżącą dziewczynę. Podchodzę do łóżka i biorę ją w swoje ramiona. Dopiero teraz widzę, że płakała.
- Julka, co się stało.
- Nic.
- Ale przecież widzę.
- Ostatni raz tak płakałaś jak rodzice zginęli.
- Igła mogłabym zostać sama?
- Jasne, ale nie płacz.
- Spróbuję.

**Julka**
Wyszedł  ja położyłam się i usnęłam, była sobota więc mieli tylko siłownię, bo ja miałam wolne. Spałam około trzech godzin. Zbudziłam się z krzykiem, od razu w moim pokoju znalazła się cała familia Ignaczaków i koledzy z drużyny.
- Julka co się stało? - zapytał Bartek.
- Nie wiem śniło mi się coś - oddychałam ciężko i płakałam.
Wstałam, poszłam do pomieszczenia zwanego łazienką, ogarnęłam się i wyszłam. Ruszyłam do drzwi wyjściowych. Wyszłam na chodnik przed posesją małżeństwa, a za mną wybiegł Bartek.
- Julia co się stało?
- Nic, a co niby miało się stać?
- No nie wiem, ale dziwnie się zachowujesz.
- Mógłbyś mnie zostawić samą?
- Jeżeli powiesz mi co się dzieje.
- Bardzo chciałabym, ale nie mogę.

**Tym czasem w domu**
- Iwona kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć, że zostanę tatą?
- Co ty chyba jesteś chory. W jakiej ciąży?
- To co to jest? - wyjął z kieszeni test ciążowy.
- Skąd to masz?
- Znalazłem w łazience.
Wybiegła z kuchni do salonu i wzięła telefon i zadzwoniła do Julii.

**Julia**
Dzwoni mój telefon, patrzę na wyświetlacz. Iwona dzwoni. Odbieram.
- Cześć, o co chodzi?
- Musimy porozmawiać. Mogłabyś już wracać?
- Ok. Będę za jakieś 15 minut.


-Bartek muszę już wracać.
- Odprowadzę Cię.
- Nie trzeba.
- I tak mieszkamy w sąsiedztwie.
Wracając do domu, zapomniałam o wszystkich problemach. Podchodząc pod bramę Ignaczaków pożegnałam się z Kurkiem.
- Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia.
Weszłam do domu. Było tak cicho, że się zastanawiałam gdzie reszta domowników. Wchodzę do salonu, a tam  z grobową miną siedzi małżeństwo.
- Sebastianku weź Domi i idźcie na górę.
- Dobrze mamusiu.
Pobiegli na piętro.
- Siadaj  musimy porozmawiać - odezwał się Krzysiek.
- Więc o czym chcecie gadać?
- Długo miałaś zamiar ukrywać?
- Ale co?
- To - położył na ławie test z pozytywnym wynikiem.
- Nie, chciałam Wam o tym powiedzieć, ale nie wiedziałam jak.
- A kiedy.
- Nie wiem.
- To dlatego się tak zachowujesz?
- Tak.
- Ale mogłaś powiedzieć. Pomożemy Ci.
- Nie trzeba, wynajmę sobie coś i się od Was wyprowadzę.
- Nie ma mowy. Zostajesz.
- Nie chce Wam siedzieć na głowie.
- Kto jest ojcem? Kamil?
- Tak.
- Powiesz mu?
- Nie mam zamiaru. Dziecko wychowa się bez ojca.
- A co powiesz dziecku? Ojciec nieznany?
- Tak, nie będę go zmuszała. Zdradzał mnie.
- Nie możesz tak zrobić . Może się zmieni.
- Wątpię - wstałam z fotela i ruszyłam na górę.
- Julka zaczekaj.
 Nie zważałam na wołanie, zamknęłam się w pokoju. Położyłam się i usnęłam. Obudziłam się z rana, poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam. Po chwili do kuchni weszła Iwona, zaczęła robić sobie kawę. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam do łazienki. nachyliłam się nad muszlą, i wszystko co zjadłam wyleciało ze mnie. Przemyłam twarz i wróciłam do kuchni. Skończyłam śniadanie i spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę 7.30. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Po 15 minutach byłam na parkingu hali Podpromie. Wysiadłam z auta i poszłam ku wejściu na halę. Podążyłam do swojego gabinetu. Położyłam na biurku torebkę i podeszłam o gabloty z medykamentami. Według rozpiski zaczęłam przygotowywać chłopakom napije z witaminami. Wychodząc z pokoju, biorę skrzynkę z napojami i maszeruję na salę treningową. Jednak dościga mnie wujaszek.
- Daj tą skrzynkę.
- Nie trzeba. To nie jest ciężkie, a ty już do szatni.
- Trener mi nic nie powie jak się chwilę spóźnię, a zresztą ty nie możesz nosić ciężkich rzeczy.
- Daj spokój.
- Andrzej mnie poprze jak mu powiem o twojej sytuacji.
- Proszę nie mów. Ja muszę gdzieś pracować. Jak ja siebie i dziecko utrzymam?
- Jula, przecież wiesz, że Ci pomożemy.
Ruszyłam na salę. Zakręciło mi się w głowie, oparłam się o ścianę. Od razu podbiegł do mnie Igła z Bartkiem.
- Julka co się dzieje?
- Nic.
- Chodź.
Weszliśmy na halę. Andrzej wraz z Marcinem podeszli do nas. Krzysiek pomógł mi usiąść i poprosił trenerów na rozmowę. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że im powie.

____________________________________________________________________

Jak Wam się podoba rozdział. Wiem, że długo na niego czekaliście, ale miałam i dalej mam urwanie głowy. Niby już po egzaminach, ale teraz mam prawie co dzień sprawdziany i kartkówki. W poniedziałek mam sprawdzian z chemii i kartkówkę z geografii. Przepraszam Was za tak długie oczekiwanie. Jeżeli ktoś zechce pozostawić po sobie ślad to bardzo proszę, bo to naprawdę motywuje.

sobota, 14 marca 2015

Rozdział 2

Siedząc na ławce obok placu zabaw poczułam, że ktoś złapał mnie za ramię. Nie spodziewałam się osoby którą ujrzałam. Nie wiem czy domyślacie się kogo moje oczy zobaczyły. Stoi ze mną twarzą w twarz istny dupek, kretyn. Domyślacie się kto to? Myślę, że tak, a więc to jest MÓJ BYŁY. Chciał ze mną porozmawiać, lecz ja się nie zgodziłam. Zaczął mnie szarpać, podbiegli do mnie Seba i Domi. Sebastian kłócił się z Kamilem. W pewnym momencie przyszedł na plac zabaw Bartek ze swoim bratem. Kuba zabrał ze sobą do zabawy młodych Ignaczaków.
- Cześć Julia.
- Cześć Bartek - pocałowałam go na powitanie w policzek.
- O widzę szybko się pocieszyłaś.
- Nie to jest mój znajomy.
- Nie wiedziałem, że masz takich znajomych.
- Czyli dobrze zrobiłam zrywając z Tobą.
- Niby dlaczego?
- Bo w żadnym stopniu mnie nie znasz.
- Weź się od niej odwal - dorzucił Bartek.
- Przymknij się, rozmawiam ze swoją dziewczyną.
- BYŁĄ.
- Ale dziewczyną.
-Zrobiłam błąd będąc z Tobą.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Dobra przestań nigdy do Ciebie nie wrócę, więc odwal się ode mnie.
- Żebyś się kochanie nie zdziwiła.
- Grozisz mi, nie boję się.
- To się przestraszysz.
- No chyba nie.
- No chyba tak.
- Odwal się ode mnie i moich bliskich - zdenerwowana usiadłam, bo zrobiło mi się niedobrze.
- Wszystko w porządku? - zapytał Bartek.
- Tak w jak najlepszym.
- Nie zostawię Cię.
- Idź stąd - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Nie.
- Kobieta Cię ładnie prosi gnoju - rzucił wkurwiony Bartek.
- Idioto ona Cię wykorzysta i zostawi.
- Nie sądzę, ponieważ nic nas nie łączy poza pracą.
- Dominika, Sebastian wracamy.
- Ale ciociu.
- Chodźcie.
- Kuba idziemy - zawołał Kurek.
- Bartek, a mogę iść do Seby?
- Jeżeli Igła się zgodzi.
- Tata na pewno się zgodzi - wtrącił syn Krzyśka.
- Później po Ciebie przyjdę.
- Nie ma mowy idziesz z nami - powiedziałam do przyjmującego.
- Nie chcę robić kłopotu.
- Nie zrobisz, a zresztą Krzysiek będzie miał z kim pogadać.
- No dobra, ale tylko na chwilę.
Dzieciaki pogoniły do domu, a my szliśmy powoli pogrążeni w rozmowie. Opowiadałam mu swoje dzieciństwo, oczywiście ominęłam fakt grania w siatkówkę i kontuzję.
- Miałaś barwne dzieciństwo.
- No tak trochę.
- Fajnie, że masz takiego wujka, nie myślałaś żeby iść w jego ślady.
No i teraz się zaczął temat.
- Myślałam, ale to nie było łatwe, do dnia wypadku, Igła był moim autorytetem.
- Zawsze marzyłam żeby go poznać.
- Ale, bo ja czegoś nie rozumiem, to ty nie znałaś Krzyśka.
- Znałam, ale tylko jako siatkarza.
- Czyli on też nie wiedział o twoim istnieniu?
- Nie poznałam prawdę jak miałam 16 lat.
- Ale, dlaczego?
- Mój ojciec i Krzysiek byli pokłóceni kiedy się urodziłam.
- Jeżeli dobrze liczę to twój wujek miał 12 lat jak się urodziłaś.
- Tak, ale moi rodzice nie utrzymywali kontaktu z moimi dziadkami.
- Czyli ich też nie znałaś?
- Tak, dobra koniec tematu, idziemy.
- Ok.
Weszliśmy do domu i zaprowadziłam Bartka do salonu gdzie był Igła z dzieciakami. Jak to zwykle bywa grali na PS Movie. Gdy Kurek i libero rzeszowskiego klubu ulotnili się do kuchni, zapytałam dzieciaki w co grają. Odpowiedź była jasna grali w tenisa. Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku oraz zrobiłam kanapki. Jednak nie spożyłam posiłku do końca. Wybiegłam do łazienki tam wszystko co dzisiaj zjadłam wylądowało w muszli. Umyłam zęby i wyszłam, wujek zapytał co się ze mną dzieje. Nie odpowiedziałam nic. Poszłam do swojego pokoju. Po kilku minutach do mojego pokoju wszedł przyjmujący.
- Mogę?
- Wchodź.
- Jak się czujesz?
- Zważywszy na to, że wszystko co zjadłam wylądowało w kanalizacji to nawet dobrze.
Następny do mojego pokoju wszedł wujaszek z herbatą miętową.
- Dzięki.
-Lepiej się już czujesz?
- Tak.
- Ale co Ci się stało.
- Nie wiem, pewnie coś mi zaszkodziło.
- Pewnie tak. Dobra to ja wychodzę.
- Nie, zostań.
- Nie, pogadajcie się.
- Często Ci tak niedobrze?
- Nie, chociaż przez kilka ostatnich dni gorzej.
- Połóż się i  prześpij.
- Ale siedź tu ze mną - położyłam się, a Bartek otulił mnie puszystym kocem. Po chwili wirowałam już w objęciach Morfeusza.
** Tymczasem u Igły**
- Co się z nią dzieje? To popołudniu to nie było pierwszy raz. Z rana było to samo - rzucił do Bartka siedzącego na fotelu.
- Nie wiem, ale to niepokojące, w parku zasłabła po kłótni z byłym.
- Muszę się dowiedzieć co się z nią dzieje.
* U Julki*
Obudziłam się o 18.30 i poszłam coś zjeść. Jednak co zjadłam lądowało w rurach kanalizacyjnych. Wróciłam do pokoju wzięłam kalendarzyk i zobaczyłam to czego nie chciałam. Spóźnia mi się okres. Postanowiłam iść jutro do apteki i kupić test ciążowy. Co jeśli moje obawy się potwierdzą, nie ja nie mogę. To nie możliwe. Nie wytrzymałam, przebrałam się. Wzięłam kluczyki i pojechałam do apteki. Po dziesięciu minutach podróży i złamaniu wielu przepisów drogowych weszłam do sklepu farmaceutycznego. Poprosiłam miłą panią o test ciążowy, po czym zapłaciłam i wyszłam. Wróciłam do domu i pobiegłam do łazienki. Zrobiłam test i czekałam 10 minut. To było najdłuższe 10 minut w moim życiu. Zobaczyłam i zaczęłam płakać, wyrzuciłam test do kosza. Pędem udałam się do pokoju i dalej płakałam. Po około godzinie płaczu usnęłam.

________________________________________________________________________________
Na wstępie chciałabym przeprosić za moją nie obecność. Oddaję to waszej ocenie, mam nadzieję, że się podoba. Wiem, że to się stało w środę, ale wcześniej nie mogłam tego opublikować. Bardzo przepraszam za błędy. Dwa polskie kluby przeszły do FINAL FOUR LIGI MISTRZÓW. Gratulację panowie.

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 1

Krzysiek ze znajomym zostali u mnie w domu, ale jutro rano muszą wracać do stolicy Podkarpacia. Pościeliłam im w pokojach gościnnych i poszłam do kuchni zrobić kolację. Po posiłku poszłam włożyć do zmywarki po czym wróciłam do gości. Wujek poprosił mnie żebym mu opowiedziała jak to było z tym rozstaniem. Opowiedziałam to nie mogłam wytrzymać i zaczęłam płakać na nowo. Igła podszedł do mnie i przytulił. Nawet nie wiedziałam kiedy usnęłam. Po kilku godzinach obudziłam się i z orientowałam się, że jestem w swojej sypialni. Zerknęłam na zegarek była 6.30 i próbowałam usnąć jeszcze raz jednak już nie odeszłam do krainy Morfeusza. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, jak zwykle zaspana nie zabrałam ze sobą ubrań więc zawinęłam się w ręcznik i ruszyłam do pokoju. Weszłam do moich czterech ścian, a na moim łóżku leżał sam Bartosz Kurek. Zgarnęłam odzież przygotowaną na dziś i ruszyłam z powrotem do pomieszczenia zwanego łazienką. Ubrałam się szybko i uczesałam koka.
W mojej komnacie nadal leżał Bartek. 
- Idziemy na dół?
- Jasne.
- Zapytałam czy coś się stało?
Jest piękne piątkowe popołudnie, dopiero co wróciła z uniwerka. Niby zwykły dzień, ale znając moje szczęście jak zawsze mi się przydarzy. Mam takie przeczucie. Mój wypoczynek z kubkiem kawy w dłoni przerwał dzwonek do drzwi. Klnąc cicho poszłam do przedpokoju i uchyliłam drewnianą powłokę. Moim oczom ukazała się moja przyjaciółka Natalia. Była to brązowooka brunetka średniego wzrostu.
- Siemka. Wejdź.
- Hejo jak tam u Ciebie?
- Jak na razie wszystko w porządku, ale coś mi się wydaje, że nie długo.
- Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Już się boję.
- Nie ma czego, zabieraj strój i ręcznik.
- Ale gdzie idziemy?
- Zobaczysz. Masz pięć minut.
- No dobra - zrezygnowana rzuciłam i zniknęłam za drzwiami pokoju.
Wzięłam torebkę i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Kto wie co mogło wpaść do głowy tej ,,kosmitce". Uchwyciłam klucze i wyszłam.

** 15 minut później**
Stanęłyśmy przed gmachem pływalni.
- Po co mnie tu przyprowadziłaś?
- Będziemy chodzić na aquaerobik.
- Do czego mi to będzie potrzebne?
- A czy ty przypadkiem nie masz rehabilitacji?
- Dobra niech będzie.
Ruszyłyśmy w stronę szatni, żeby się przebrać. Po pięciu minutach poszłyśmy do sali, w której miały być zajęcia, a że idzie się przez salę główną to zauważyłam swojego chłopaka. Już miałam podejść i się przywitać jednak ktoś mnie ubiegł. Tym ktosiem była jego ex, lecz to nie było zwykłe powitanie. Stałam jak wryta i się przyglądałam w ich poczynania. Widząc jak się zaczęli całować. Podeszłam do niego i wybuchnęłam płaczem.
- Ty dupku, to dlatego ze mną zerwałeś nie chodziło o odległość, a z resztą to nie był by problem, bo to 40 minut drogi. Chciałam wybiec z pływalni, ale zatrzymała mnie przyjaciółka, zabrała mnie do sali obok na ćwiczenia. Przez cały czas nie mogłam się skupić. Próbowałam wymazać tą scenę z pamięci, jednak to nie było takie łatwo. Łzy cisnęły mi się do oczu nie dałam zapanować nad tym. Czułam, że coś się zepsuje, lecz nie wiedziałam, że to będą moje relacje z chłopakiem.Przed powrotem do domu wstąpiłyśmy do kawiarni. Zamówiłyśmy tiramisu i latte machiato. Konsumując deser cały czas prowadziłyśmy ożywioną rozmowę.
- Kiedy się przeprowadzasz do wujaszka?
- W najbliższy weekend wyjeżdżam.
- Ej co tak szybko, będę za tobą tęsknić.
- Spokojnienie stracimy kontaktu.
- Jesteś już spakowana?
- Jeszcze nie, ale dzisiaj zaczynam.
- Pozdrów Igłę.
- Ma się rozumieć.
- Słyszałam, że Kurek wraca do reprezentacji.
- Też mi się obiło o uszy, a poza tym za niedługo go poznam.
- Z jakiej paki?
- Ma mieszkać na tym samym osiedlu, bo przeniósł się do Resovi.
- Szczęściara.
- No wiem.
- Wiadome, że to kumpel Igły, ale ty możesz w tym czasie być w pracy.
- Ja z nim będę pracować.
- Co, czy ja dobrze słyszę, że ty jesteś w sztabie Asseco?
- Yhy.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś foch forever.
- Czyli tylko na pięć minut.
- Bo na ciebie nie da się gniewać.
- Koniec tego dobrego za chwilę muszę lecieć się pakować, bo wujaszek wpadnie po walizki i pudełka.
- Ok pomogę Ci.
- Na to liczę.
W ciszy skończyłyśmy deser i zapłaciłyśmy. Wróciłyśmy do mojego mieszkania i poszłam do salonu po pudełka. Zaniosłam je do sypialni i zaczęłam się pakować.


** trzy godziny później**
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Galopem pobiegłam do przedpokoju po czym otworzyłam drewnianą powłokę. Zaprosiłam moich gości do środka. Przywitałam się z Krzyśkiem i podeszłam do znajomej postaci.  O jacie w moim przedpokoju stoi sam Bartosz Kurek. Ja wiedziałam kim on jest jednak on nie wiedział kim ja jestem. Wujek przedstawił nas sobie. Zapytałam się czy mają ochotę na kawę lub herbatę. Gdy moja koleżanka zobaczyła naszych gości zaczęła się cieszyć, że widzi swojego idola.
- Julia to ja już pójdę.
- Nie idź jeszcze.
- Nie chcę Wam przeszkadzać, a po za tym moja siostra przyjeżdża do mnie na weekend.
- Ok.
- Pa.
- Pa - pożegnałyśmy się i poszła do domu, a ja wróciłam do gości.
Porozmawiałam z Igłą i Bartkiem, i poszłam się kończyć pakować. Nie zostało mi dużo więc w pół godziny byłam już spakowana do końca. Było już dosyć późno dlatego zaproponowałam im, żeby przenocowali u mnie i jutro przewieziemy moje rzeczy do Krzyśka i Iwony. Ignaczak zadzwonił do mojej ciotki, że nie wróci na noc, bo jest u mnie. Około 0.30 poszłam spać. Gdy się obudziłam poszłam wziąć prysznic po 15 minutach wyszłam jednak nie wzięłam ze sobą ubrań. Weszłam do mojego pokoju i mnie zamurowało na łóżku siedział Bartek. Zabrałam odzież i wróciłam.

**Perspektywa Bartka**
Chciałem porozmawiać z Julką , dlatego wszedłem do jej pokoju. Jej tam nie było więc usiadłem na jej łóżku na nią poczekać. Po chwili do pomieszczenia wparowała zawinięta w ręcznik dziewczyna. Podeszła do szafy i wyciągnęła dzisiejszą stylizację. ja siedziałem na jej miejscu do spania i myślałem, że  śnie, przecież ona nie to, że jest wysoka to jeszcze wysportowana. Zastanawiam się, dlaczego ona nie gra w siatkę. Moje zamyślenia przerwała wchodząc do pokoju.

Znowu Julka
Zeszliśmy z Bartkiem na parter i zrobiliśmy na śniadanie tosty z dżemem, a do tego kakao. Poprosiłam Kurka żeby zawołał Igiełkę. Po posiłku zaczęliśmy pakować wszystkie moje rzeczy do samochodów (mojego i wujka). Po 30 minutach jazdy do stolicy Podkarpacia. Jak zaparkowaliśmy wnosiliśmy zaczęliśmy wnosić mój dobytek. Gdy weszliśmy z ostatnimi kartonami Seba i Dominika bez słowa rzucili się na mnie.
- Pochwalcie się cioci co nawywijaliście ostatnio.
- My? Nic.
- A ja słyszałam co innego. jesteście pewni, że nic?
- A jaką miałaś dla nas niespodziankę.
- Już się spełniła.
- Ale co to było?
- Moja przeprowadzka do Was.
- Chodźcie na obiad - zawołała żona Igły.
- Już- odkrzyknęliśmy chórem.
- Po obiedzie szykuj się na trening - odezwał się wujcio.
- Ja mam wolne
- Kiedy zaczynasz?
- Jutro, ale i tak muszę przyjść do trenera wcześniej.
- No to pójdziesz dzisiaj ze mną na trening.
- Ok
- Tato moźemy iść z wami - zapytała słodko Dominika.
- Możecie.
- Jeśt.
Po skończonym posiłku poszłam się przebrać. Pół godziny później wsiedliśmy do auta Ignaczaka i ruszyliśmy na Podpromie. Igła poszedł do szatni się przebrać, a ja poszłam z dzieciakami na halę. Z chwilę na parkiet weszli siatkarze z trenerem. Po chwili usłyszałam głos Krzysztofa, który mnie wołał do siebie. Zeszłam z małymi kopiami Krzyśka i Iwony.Wujaszek przedstawił mnie trenerowi i zawodnikom. Po niemalże dwóch godzinach wróciliśmy do domu. Jestem szczęśliwa, że poznałam tylu wspaniałych ludzi. Posiedziałam z państwem Ignaczak i zabrałam Sebastiana, i Dominikę na spacer. Mimo to, że był początek maja było dosyć ciepło. Zaciągnęli mnie na plac zabaw, pobiegli się pobawić natomiast ja usiadłam na ławce. Po chwili ktoś koło mnie usiadł, a tym kimś był .....

______________________________________________________________________________

Wiem, że pewnie nie takie były oczekiwania, jednak to mi przyszło do głowy. Dziękuję, za pomoc mojej koleżance Kasi Dąbek. Mam nadzieję, że będzie się podobać. Czekam na wasze opinie.

Link do mojego innego bloga

Piszę jeszcze jednego bloga jest on o całkiem innej tematyce jednak proszę was, abyście zajrzeli. Jest on o ONE DIRECTION. Myślę, że może chociaż kilka osób tam zajrzy.
Ot link do niego:
                            Londyńska miłość

sobota, 8 listopada 2014

Prolog

Nazywam się Julia Ignaczak. Urodziłam się 29 sierpnia 1990 roku w Przeworsku. Jestem studentką na Przeworskiej uczelni na wydziale fizjoterapii. Moje nazwisko to nie jest zbieg okoliczności Krzysztof Ignaczak jest moim wujkiem. Uwielbiam siatkówkę. Wiązałam z nią swoje plany zawodowe. Tak dobrze rozumiecie w gimnazjum grałam w szkolnej drużynie na pozycji atakującej. Niestety pewne wydarzenie zmieniło zupełnie mój świat. Wypadek samochodowy zniszczył moją pasję. Dlatego też poszłam na fizjoterapię sportową. Za niedługi czas wracam do wujka do Rzeszowa. Pewnie myślicie, że niby, dlaczego nie mieszkałam z rodzicami już wam odpowiadam w wieku 16 lat zostałam sierotą. Do rozpoczęcia studiów mieszkałam u wujka Krzyśka i cioci Iwony. Moi rodzice zginęli w wypadku. Moim marzeniem było spotkać wujka kolegów jednak nigdy nie było mi to dane. Za niedługo to się zmieni nie zgadniecie poznam ich. Będę na praktykach w Asseco Resovi Rzeszów. Niby to tylko przed 4 miesiące, a później będę musiała coś poszukać. Mam chłopaka, bardzo go kocham, ale on jeszcze o tym nie wie, że wyjeżdżam. Nie wiem jak mu to powiem. Moi rodzice mieli kilka firm w Europie. Po ich śmierci okazało się, że ja jestem ich właścicielką co jakiś czas będę też musiała jeździć na przegląd, żeby zobaczyć czy wszystko w porządku. Ciotka Iwona ma mi pomóc w ogarnięciu spraw firmowych. Będę bardzo tęskniła za moimi przyjaciółmi.

~ tymczasem Rzeszów, dom Igły ~

Siedzę w salonie na kanapie próbując zanalizować mecz z PGE Skrą Bełchatów. Iwona jest w pracy, a ja zostałem z dzieciakami. Nagle usłyszałem hałas dobiegający z góry. Zerwałem się z miejsca i pobiegłem do pokoju Dominiki zastaję tam ogromny rozgardiasz. Miałem ochotę krzyknąć, ale się opanowałem. Wszędzie były porozrzucane poduszki, po całym pokoju latało pierze. Do tego wokół nich leżały zabawki Dominiki. Stałem w drzwiach przez kilka minut mnie nie zauważyli. Nagle zaczęli wydawać głosy małp. Dalej by mnie nie zauważyli gdybym nie zapytał:
- Może wam przynieść banany?
- Jakbyś mógł przynieść nie pogardziłbym - na moje pytanie odpowiedział Sebastaian.
- Jeszcze jakieś żądania?
- Nie.
- Co chcecie na obiad?
- Zapiekankę makaronową - odparła Dominika.
- Naleśniki z nutellą - wykrzyknął Seba
- Dobra dzisiaj na obiad zapiekanka makaronowa.
- Tato, a kiedy będą naleśniki z nutellą?
- Może być jutro na śniadanie?
- Tak - krzyknęło w jednym czasie rodzeństwo.
- Mam dla was niespodziankę.
- Jaką, powiedz.
- Dowiecie się za kilka dni.
-Ale tato.
- Żadne tato, a tak właściwie to nie moja niespodzianka tylko Julii.
- Możemy dzisiaj zapytać cioci.
- Jak posprzątacie to wtedy pomyślę.
- Dobra.
- No to bierzcie się do roboty, a ja idę robić obiad.


~ z powrotem dom Julii ~

Muszę porozmawiać z Kamilem o mojej przeprowadzce. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do ukochanego.
- Cześć Kamil.
- Hej Julka coś się stało?
- Nie, a dlaczego pytasz.
- Może dlatego, że jesteś smutna.
- Wydaje Ci się, mógłbyś dzisiaj o 19.00 wpaść do mnie?
- Tak.
- Czekam to do zobaczenia.
- Miłego dnia mała. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i poszłam na zakupy ponieważ moja lodówka świeciła pustkami. Trochę mi to zajęło, bo musiałam dość dużo kupić po około pół godziny podeszłam do kasy i zapłaciłam dobrze, że pojechałam samochodem , bo nie dałabym rady przynieść tego wszystkiego. Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać kolację przy świecach wiem, że jak mu powiem o mojej pracy może być trochę zazdrosny. Nie przepraszam on będzie mega zazdrosny, pewnie zapytacie niby o co. Już wam odpowiadam o moją pracę, gdyż w sztabie będę jedyną kobietą, ale mowi się trudna nie wiem czy Kamil mnie nie zostawi. Na kolację podam: sałatkę z "bobaskami" z kurczaka, różowe kwiatuszki pierogowe i na deser: pomarańczowo - czekoladową tartę oraz mus czekoladowy, kupiłam do tego białe wino. Już prawie kończyłam przygotowywać posiłek zostało mi jeszcze pół godziny. Poszłam wziąć szybki prysznic, przebrąć się i zrobić makijaż. Założyłam na siebie biało-kremową sukienkę bez ramiączek, kremowe buty i tego samego koloru kopertówkę. Moja stylizacja.
Do drzwi zadzwonił dzwonek pobiegłam otworzyć. Moim oczom ukazał się mój chłopak. Wpuściłam go do domu i zaprosiłam do salonu. Usiedliśmy, zaczęliśmy rozmawiać i nadszedł czs by powiedzieć mu o mojej przeprowadzce i pracy. "Raz kozie śmierć, najwyżej się rozstaniemy'' - pomyślałam i zaczęłam mówić.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć.
- A więc zamieniam się w słuch.
- Za kilka dni wyjeżdżam.
- Gdzie?
- Do Rzeszowa.
- Ale po co?
- Mam tam załatwione praktyki.
- Dlaczego mi o tym wcześnie nie powiedziałaś?
- Bo się bałam, że mnie zostawisz.
- No i miałaś rację.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że rzucasz mnie?
- Tak - wstał od stołu i wyszedł z mojego mieszkania.
Załamałam się i zaczęłam płakać. Mój telefon zaczął dzwonić nie miałam ochoty odbierać więc go zignorowałam. Ktoś kto dzwonił nie miał zamiaru odpuścić. Po piętnastu minutach odpuścił sobie ten ktoś. Jednak za niecałą godzinę ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Przetarłam oczy i wstałam otworzyć. Za drewnianą powłoką ujrzałam Krzyśka z kolegą.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz?- zapytał Krzysiek.
- Wejdźcie. Nic, tylko Kamil mnie zostawił.
- Ale jak to się stało, bo powiedziałam mu o przeprowadzce.
- Chodź do mnie - wtuliłam się w Krzyśka i na nowo zaczęłam płakać.

__________________________________________________________________________

Jeżeli ktoś tu zaglądał i czekał na pierwszy wpis już jest. Wiem, że jest krótki, ale nie umię pisać długich rozdziałów. Chciałabym podziękować Katarzynie Dąbek za pomoc w pisaniu. Mam nadzieję, że ktoś to będzie czytał i będzie się podobało. Nie wiem jak często będą pojawiać się rozdziały, ponieważ nie mam za dużo czasu. Jest to spowodowane tym, że chodzę do trzeciej gimnazjum. Jeżeli czytasz moję opowiadanie zostaw po sobie znać. KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ.